Witold Skaczkiewicz (1950-2011)

079 – Księga Pomieszanych Języków – Genesis 22,7

In Księga Pomieszanych Języków on 22 Maj 2009 at 16:49
Rembrant

Rembrant

Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: „Ojcze mój!” A gdy ten rzekł: „Oto jestem, mój synu” – zapytał: Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?” Abraham odpowiedział: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój”. i szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu.
Potem Abraham sięgnął ręką po nóż aby zabić syna swego.
Genesis 22.7

  1. Jakoś nigdy nie umiałam zrozumieć tego kawałka, nawet wtedy, kiedy nie miałam jeszcze syna… Eeech…

  2. Ja również nie bardzo rozumiem, to idiotyczne, własnego syna, na stos..?

  3. …nie tylko syna,ale własne życie są gotowi oddać,i oddają .To jest wiara,religia ja nie krytykuje tego,skoro uważają ze po śmierci ,dopiero zaczyna się Eden…Dla mnie „mój Eden” jest teraz ,własnego dziecka napewno nie poświęciłabym nigdy ,nie ma we mnie tak mocnej wiary jaka miał Abraham…

  4. Paranoja.
    Facet w dzisiejszych czasach za usiłowanie zabójstwa dziecka dostałby 15 lat pierdla o zaostrzonym rygorze. Ktoś powie, to miłość do Boga, a ja mówię fanatyzm , który gorszy jest niż ciężka choroba psychiczna. Miłość zaś do fanatyzmu ma się tak, jak piękny ptak do jego guana. I nie wierzę, że Bóg chciał doświadczyć Izaaka w sposób w jaki rekrutuje do swoich szeregów ruska mafia.

    • Cóż, wierzyć MUSISZ, jeżeli wierzysz w TEGO Boga. To jeden z kanonów konstytuujących TĄ wiarę. Oddaj Bogu wszystko co masz najdroższe? a ON, w akcie MIŁOŚCI – prawdopodobnie – ni pozwoli ci popełnić dzieciobójstwa.

      • Niczego nie muszę prócz tego, że muszę umrzeć, ale wierzę w TEGO Boga i myślę, że to też konstytuuje moją (TĄ) wiarę. Pięknym kluczowym słowem jest w Twojej wypowiedzi słowo „prawdopodobnie”, otóż to, prawdopodobnie.
        Przy okazji – Mama, ksiądz na religii itd. Powtarzali wciąż „bój się Boga”. Przymiotnik bogobojny, to imperatyw katolika. I proste pytanie szaraczka, jak można jednocześnie Kogoś kochać i bać się Go. Relatywizm?

      • Problem który poruszasz to kluczowy problem Anielskich Wersetów – to co otrzymaliśmy w niezbyt świadomym oglądzie i recepcji rzeczywistości a wpływ TEGO, na dalsze życie… Jeżeli pozwolisz to wrócę to tego komentarza nieco dłuższa wypowiedzią, niebawem, bo ważne. Dziś w nie najlepszej dyspozycji jestem. 🙂

      • Panie Witoldzie, niech pan do nas wraca. A na niedyspozycje polecam kapuśniaczek! 🙂 🙂

      • Pan Witold niedysponowany? Zaczytuje sie Pana wierszolami. Sa piekne.

  5. Czy to wiara czy choroba?

    • Stachu.
      Choroba zawsze jest realna. Wiara zaś będąca domeną ducha może być czysta jak łza niemowlęcia, a przy tym chora (wypaczona) jak paralityk.

      • Uwaga TECHNICZNA !

        Te dwa apostrofy przy noe = powodują ze wypowiedzi znajduje w folderze spam, stąd opóźnienie w publikacji – przepraszam

  6. Wiara i choroba… Obie są kwestią emocji i tzw. ducha.
    Obserwując historię pewnych chorób wyraźnie widzę czasem, jak przy ich nawrotach wiara się pogłębia…

  7. Nie wiem co o tym myslec.

  8. no cóż, jeśli chce się wychować posłusznych niewolników, którzy nie będą myśleć samodzielnie, to takie przypowieści są jak znalazł. do tego indoktrynacja od urodzenia i masz armię nie do pokonania. wyrywam się właśnie spod wpływów kościoła, który okaleczył mnie odbierając wolność. nie jest mi łatwo, bo zawsze chciałam zostać świętą. a dzisiaj według kościoła katolickiego zasługuję jeno na egzorcyzmy 🙂

  9. Zgadzam się z komentarzem wyżej. Kiedy będzie coś nowego?:)

  10. Uwaga – Abraham rozmawia z Bogiem i to dzięki Bogu Izaak w ogóle się narodził. Pamiętacie na pewno wcześniejszą historię z Sarą, jej niewiarę w to, że w tym wieku może jeszcze urodzić syna. I oto – próba – Pan domaga się bezwględnego posłuszeństwa. Nie dlatego, by rzeczywiście zabić Izaaka, lecz by coś tu zobrazować. Zauważcie, że JHWH sam składa swego Syna w ofierze za grzeszny rodzaj ludzki. Jeszcze „przed założeniem świata (…) upatrzył sobie ofiarę”. Czy ktoś z nas byłby do tego zdolny? Fakt, że odpowiadamy ‚nie’, jest najlepszym dowodem tego, jak wielką miłością obdarzył nas Stwórcą. Nas – i Jednorodzonego Syna – który „z tego, co cierpiał, nauczył się posłuszeństwa” i po śmierć mógł zostać wyniesionej do najwyższej, boskiej natury. Pozdrawiam!

  11. Odpowiedź na komentarz „zwiastun” z 27 stycznia 2010

    Tak mówi PISMO.
    Ale czy nie wydaje ci się, że składanie swojego syna w ofierze jest kompromitujące dla ofiarodawcy? A to dlatego, iż SYN, to ktoś, kto jest z OJCA, ale „ojcem” nie jest. Czy mógłbyś wytłumaczyć mi, co ma do powiedzenia SYN, na taka koncepcję /zamordowanie syna w imię…/ OJCA?
    Cóż ów SYN z Ojca zrodzony, a złożony w ofierze ma w tej sprawie do powiedzenia? Dlaczego Abraham nie poświęca SIEBIE SAMEGO tylko swego SYNA. I nie jest tu istotne cierpienie Abrahama tylko Izaaka. O jakiej my miłości tu mówimy???
    Cóż to za próba? Czy Izaak to ofiarne zwierze? Dlaczego Bóg, żądając ofiary, nie pyta się: Izaaku, czy zgadzasz się by ojciec twój Abraham, zabił cie nożem bo ja tego żądam? Izaak dla Boga nie istnieje, nie obchodzi Go co czuje Izaak, gdy widzi rękę swojego ojca, uzbrojona w nóż? Chce pokory od Abrahama.
    Dodam jeszcze, że:
    Jezusa na Golgotę nie zaprowadził Jan, ani Maria.
    Izaaka prowadził jego ojciec.

    • Myślę, że musimy przestawić nieco tor myślenia, jeśli chodzi o tę opowieść. Abraham mówi do Izaaka: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie” i choć myśli o swoim synu, ostatecznie w ofierze złożony został baranek. Czy przypadkowo uwikłał się w tamtych zaroślach? Panie Witoldzie, w życiu ludu Bożego przypadków nie ma. Nie ma też wątpliwości, że Bóg nie pragnie składania ofiar z ludzi! Spójrz: Proroctwo Jeremiasza 19:5 -> „pobudowali wyżyny Baalowi, aby palili synów swych ogniem na całopalenie Baalowi, czegom nie rozkazał, anim oto mówił, ANI TO WSTĄPIŁO NA SERCE MOJE”

      Bóg jest jednak prawdziwy, co udowadnia Abraham. Wie on, że w tym świecie wszystko zależne jest od JHWH. Jaka miłość? Owocem tej miłości jest Izaak, którego bez Boga nie byłoby i obietnica, której nie byłoby bez próby, a w Izaaku mają być błogosławione wszystkie narody ziemi. Czy istotnie coś takiego się stało? Nie! Dlaczego? Bo prawdziwy Izaak miał dopiero przybyć, a sytuacja z Księgi Rodzaju jest typem lub „cieniem przyszłych rzeczy; ale prawdą jest ciało Chrystusowe” (Do Kolosan 2:17).

      Bóg bowiem tak bardzo umiłował świat, że oddał Swego jednorodzonego Syna [na poniżenie do najniższej natury wolnych jednostek oraz na śmierć w największej hańbie i dotkliwym bólu], by każdy, kto uwierzy w Niego, nie zginął, lecz otrzymał wieczne życie. Boska miłość odczuwała to poniżenie, hańbę, ból i śmierć Swego Syna bardziej niż Sam Syn, tak jak w odpowiednim typie Abraham odczuwał większy smutek z ofiarowania Izaaka niż sam Izaak. Jednak Boska miłość zwyciężyła. Dokonała najwyższej ofiary, i to w tym celu, by grzech, błąd i śmierć zostały zniszczone, a na wieki zapanowały sprawiedliwość, prawda i życie.

      Wnosimy kwestię wolności Izaaka, choć mamy tylko kilka wersetów, a i w nich widać posłuszeństwo, jakim syn darzył swego ojca. Bądźmy przekonani, że Abraham nie mówił mu o tym, kto ma być „jagnięciem” z dwóch powodów: 1. by jego cierpienie było mniejsze i 2. z pełną wiarą, że Bóg wszystko i w każdej chwili obrócić może na naszą korzyść. Mówisz, że Jezusa na Golgotę nie prowadził Jan, ani Maria. Ale zauważ, że Jego na krzyż prowadził OJCIEC. Chrystus miał moc uczynić co tylko chciał, ale On czynił tylko wolę Ojca. Ew. Jana 8:28 -> „sam od siebie nic nie uczynię, ale jako mię nauczył Ojciec mój”. Czy nie zapominamy słów modlitwy w Ogrójcu..? „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mat. 26:39). Jezus nie waha się przed ofiarą, lecz obawia się barbarzyńskiego krzyżowania, w którym mógłby nie wytrwać. Ojciec nie przepuścił jednak Synowi. „Z tego, co wycierpiał, [Jezus] nauczył się posłuszeństwa” (Hbr 5:8).

      Dzięki temu, Chrystus jest dziś w Boskiej naturze, przy boku Ojca. Dzięki temu właśnie, istnieje JAKAKOLWIEK SZANSA dla Abrahama i Izaaka. Czy Pismo nie uczy, że – „karą za grzech jest śmierć”, „a wszyscy zgrzeszyli”? Dar z łaski Bożej jest jednak żywot, dzięki wierze w krew Baranka Bożego. Dziś – dla nas, a jutro dla całego rodzaju ludzkiego, również tych, którzy powstaną z grobów, choć jest to dziś „powieścią i głupstwem” w ustach mądrych „tego świata”.

      Pozdrawiam ciepło,
      Wiktor Szpunar

      • Warto by jednoznacznie powiedzieć, o czy my tu piszemy. Czy robimy wnikliwą analizę dzieła LITERACKIEGO, w kontekście „co nam autor chciał powiedzieć”, czy tekst traktujemy krytycznie /nie krytykancko!/ porównując to co napisane, z tym co niesie ŻYCIE.
        Jeżeli podejdziemy do PISMA, jako do dzieła literackiego, oczywiście badamy jego LOGICZNOŚĆ i intelektualną SPÓJNOŚĆ – niejako dajemy się wówczas wciągnąć autorowi w jego fantazje, w jego widzenie świata. /Vide, choćby p. LEM i tworzone przez niego światy/
        Jeżeli natomiast, zaczniemy porównywać rzeczywistość zawartą w PIŚMIE, z życiem realnym, a więc z tym co opisuje NAUKA /Socjologia, psychologia/ zaczynają się „schody”.
        W rzeczywistości Pisma Świętego, zapewne postępowania Jego „bohaterów” są logiczne i spójne. Jednakże CZŁOWIEK tam pokazany, jest INNY niż ten co żyje realnie.
        Poczyńmy takie oto założenie na użytek naszej rozmowy: Bóg stworzył człowieka.
        W życiu realnym, ojciec powinien pozwolić synowi, by doświadczał świata, bowiem tylko wówczas będzie on /syn/ żył zgodnie z naturą człowieka /a więc z tym co mu dano stwarzając go. Tylko wówczas, będzie on TWÓRCZY, a więc będzie rozwijał się jako człowiek i jako ludzie.
        Być twórczym, to to, dzięki czemu orzemy pługiem, tkamy na maszynach tkackich, wreszcie korzystamy z komputera. ISTOTĄ zatem, stworzonego przez Boga człowieka, jest przekraczanie niemożliwości a w tym i zakazów. Człowiek ma „wolną wole” lecz poza przypadkami patologicznymi, potrafi rozróżniać co jest dobre a co złe. Jedną z podstawowych cech Homo sapiens, jest badanie świata i ocenianie zagrożeń, niekoniecznie kodyfikowanych zakazami. Nie ma zakazu oblewania się wrzącą parafiną, jednakże takie przypadki zdarzają się, z pewnością nie do końca świadomie. Wówczas człowiek odczuwa ból, i sam z siebie wytwarza sobie ZAKAZ, Człowiek ma bowiem wyobraźnię. Zatem wie, a także potrafi BEZ CZYNIENIA na sobie eksperymentów. Każde dziecko oparzyło się i każdy człowiek wie, czym grozi kontakt z czymś co jest bardzo gorące i nikt, przy „zdrowych zmysłach” nie będzie wkładał ręki do wrzącego oleju.
        Jak się ma do tego zakaz zerwania OWOCU z Rajskiego drzewa? Zakaz taki niejako ubezwłasnowolnia człowieka, nakazując mu /niezgodnie z jego naturą/ by doświadczał. Kara w tym przypadku, jest bezwzględna. Dobry Ojciec i STWÓRCA, obraża się na swoje dzieci i skazuje ich na wygnanie. Tyle pismo…
        Jak postępuje ojciec w życiu realnym gdy syn przekracza jego zakazy? Mądry ojciec zastanowi się, czy stworzony przez niego zakaz jest mądry, a więc, taki który blokuje lub usuwa zagrożenie, przez które został wydany, czy też wynika z jego widzimisię, żądające od syna bezwzględnej podległości.
        Trudno znaleźć w postępowaniu Boga, pokazującego pierwszym ludziom bramę Edenu, troskę o nich. Natomiast wyraźnie widać, jego słabość i bezradność, zapatrzenia w siebie, brak woli mądrej nauki, a wiec naprawianie DEFEKTU, który powstał w wyniku jego własnego aktu stworzenia.
        Zakaz jest tylko wówczas skuteczny gdy jest ZROZUMIAŁY. Czy Ewa, sięgając po owoc, wiedziała co robi? Była napędzana TWÓRCZĄ ciekawością, a nie robienie „na złość” stwórcy.
        Czy Kain, mordując swego brata, wiedział, że popełnia zbrodnie? Wszak nikt przed nim, nie zabił. Nie został SKUTECZNIE pouczony, lecz skutecznie ukarany.
        Abraham, nie interesował się co czuje Izaak. Był gotów popełnić zbrodnie w imię pokornego posłuszeństwa.
        Zatem, nie o CZŁOWIEKA tu chodzi, lecz o ślepe, bezwzględne posłuszeństwo. Nie w imię DOBRA, lecz co chwilę obrażającego się Boga, który w imię MIŁOSCI do człowieka, karci go nie pouczająco, lecz OSTATECZNIE.
        Byliście niegrzeczni, nieposłuszni, zatem was utopię! /Casus Noe/
        I wreszcie najbardziej „niesmaczne” zachowanie – wydanie swojego syna na ukrzyżowanie. W imię czego? Ja nie chce być zbawiony przez czyjekolwiek cierpienie.
        Lecz jak się nad tym głębiej zastanowić… Po co była ta kaźnia? Po co Via Dolorosa? W PIŚMIE znajdziemy oczywiście wytłumaczenie.
        Lecz czy na pewno było by nadużyciem twierdzenie, iż ów kulturowy WZORZEC uśmiercania, funkcjonował gdy SS-man w Auschwitz przebijał więźniowi ostrym kijem nerkę i kazał się czołgać, a przebijanie ostrym drutem głowy od ucha do ucha czynione przez nacjonalistów ukraińskich… etc… Czy nie jest to podobne?
        Nie chodzi tu bowiem o człowieka, lecz o ZAKAZ. Zakaz przeciwstawieniu się BEZWZGLĘDNEJ WOLI , Boga, bycia Żydem, bycia Polakiem…
        Wszystkie te działania nie miały na celu naprawy człowieka, lecz poprzez jego cierpienia ukazanie SIŁY.
        Człowiek naprawdę SILNY nie nadużywa swojej siły.
        Cóż, Bóg ukazany w PIŚMIE nie jest człowiekiem, a przecież Człowiek został stworzony na OBRAZ I PODOBIEŃSTWO. Zatem widzimy tu bardziej oszalałego Nerona, niż dobrego OJCA.

        Serdeczności. Pozdrawiam
        w.

        Ps.
        Zobacz mój wierszol: http://witoldskaczkiewicz.wordpress.com/2009/12/14/concateniatio-ii/

Dodaj odpowiedź do noe'' Anuluj pisanie odpowiedzi