Witold Skaczkiewicz (1950-2011)

053 – Szósta Księga Marii

In Anielskie Wersety, Księga Marii on 2 kwietnia 2009 at 22:00

053 – Szósta Księga Marii

Salome  Franz von Stuck

Salome Franz von Stuck

  1. Ulisses podziwiał niesłychaną płodność kobiet z którymi sypiał.
  2. Zdumiewało go to, że nie stosują one dostępnych środków antykoncepcyjnych.
  3. Przecież są jakieś spirale… Jakieś pigułki…
  4. Gdy po fakcie o tym rozmawiał, dowiadywał się, najczęściej z wyrazem oburzenia, że to on powinien był zadbać o to aby partnerka nie zaszła w ciążę.
  5. Nie wiedział jak.
  6. Jak mógł to zrobić?
  7. Kiedy?
  8. Czy w chwili gdy świat przestaje istnieć, gdy widzi tylko jej wpatrzone w niego oczy, w tym samym co on uniesieniu, tuż przed połączeniu się w jedno ciało; a on wówczas mówi – przepraszam, muszę założyć gumkę…
  9. Pewno tak.
  10. Pewno tak należało czynić.
  11. Pamiętał z dzieciństwa chichoty gdy z kolegami po raz pierwszy zobaczyli ten genialny balonik.
  12. Napełniali go a to wodą, a to piaskiem nie do końca zdając sobie sprawę do czego to służy…
  13. I tak pozostało…
  14. Owiane jakąś śmiesznowulgarną tajemnicą.
  15. Zdumiewała go też, jego własna i partnerek nieumiejętność rozmowy na temat tego co się dzieje w łóżku.
  16. Brakowało słów.
  17. A i temat z nie zrozumiałych powodów przykryty był jakąś grubą warstwą nieczystości…
  18. Co sprawia, że te cudownie unerwione kawałki ludzkiego ciała, służące nie tylko do sprawiania sobie, i wzajemnie, przyjemności; lecz również a może przede wszystkim do zachowania gatunku, ludzie nazwali najbardziej wulgarnymi wyrazami: Chujem i Pizdą…
  19. Nazw tych używają wtedy, gdy trzeba, na przykład, o kimś powiedzieć źle.
  20. Wtedy ten ktoś staje się rozrodczym kawałkiem ciała.
  21. A czynność robienia krzywdy nazwana jest imieniem aktu płciowego.
  22. Czy to się ciągnie od wtedy, gdy religijni wodzowie kazali pozbawić greckie ciała „wstydu”?
  23. A może to ich robota?
  24. Czy to oni ten brud nam wcisnęli?
Dancers Franz von Stuck

Dancers Franz von Stuck

_________

Copyright by Witold Skaczkiewicz © 2005-2009
All rights reserverd

  1. Antykoncepcja ,to zawsze wstydliwy temat,o tym się nie rozmawia..prawie.Ale czyż nie lepiej zabezpieczyć sie w inny sposób…’gumka”czy to nie jest dyskonfort dla dwojga kochających się….

  2. Antykoncepcja to jak mycie zębów ; powinno być nawykiem, o ile się już nie oczekuje potomka. Nie wyobrażam sobie zaczynania jakiegokolwiek związku bez omówienia spraw związanych ze zdrowiem i zabezpieczeniem się przed ciążą. Każda sprawa w związku powinna być obgadana, nie powinno być tematów tabu ani niedomówień.

  3. Też jestem tego samego zdania.

  4. Świadomi ludzie zabezpieczają się nie tylko po to, żeby uniknąć ciąży, ale przede wszystkim po to, żeby uniknąć STD, STI i HIV. I jest to tak samo sprawa kobiet jak i mężczyzn. W przypadkowych kontaktach seksualnych, bo o takich Witku tu piszesz jak rozumiem (chyba, że nie rozumiem), prezerwatywa to podstawa – inne zabezpieczenia nie zaszkodzą. Inna sprawa, że do przypadkowych kontaktów seksualnych dochodzi często między tymi nieświadomymi. Generalnie dla mnie wszystko sprowadza się do problemu społecznego i braku odpowiedniej edukacji tak seksualnej jak i skutecznej komunikacji. I jest to do zrobienia tylko na poziomie szkół…

    • Czy te edukacja to zadanie szkoły czy rodziców?
      Chyba pytanie jest idiotyczne, bo rodzice będąc dobrymi reproduktorami, nie są zapewne dobrymi edukatorami.

      • przecież posiadanie dzieci nie zawsze oznacza braku świadomości dotyczącej stosowania antykoncepcji… nie wszystkie dzieci to wpadki… Co do problemu szkoła czy rodzice, to jeśli jedno pokolenie zostanie dobrze w tym kierunku wyedukowane w szkole właśnie, to później nie będzie takich dylematów.

  5. Nie bardzo wierzę, by szkoły mogły rozumnie wyedukowac seksualnie. To musza zrobic rodzice. Najlepiej matka.

  6. tak – bo Wy myślicie o tym systemie nauczania jaki teraz mamy. Tylko co kiedy matka sama należy do nieuświadomionych… poza tym dlaczego matka?? a nie ojciec??
    ja myślę o przyszłości, o świecie którego nie ma… hmmm utopia

    • I w tym problem.

      Rzeczywiście – uświadomiłem sobie, że znam takie panie które chyba by nie potrafiły przekazać wiedzy – TEJ wiedzy swoim dzieciom. Ale i panowie nie lepsi, to co teraz opowiem wygląda na literacki wymysł lecz zaręczam, to na faktach.

      Otóż klika lat temu robiłem w pracowni jakaś rzeźbę i przyglądało się temu dwóch rzemieślników, ludzi miłych, serdecznych i bardzo pracowitych.

      Zajęty swoja praca podsłyszałem fragmenty rozmowy jaką ze soba prowadzili.

      A było to mniej wiecej tak:
      – Wiesz widziałam takie pisemko, taki „świerszczyk” – powiedział starszy.
      – I co? – młodszy sie zaciekawił.
      – No widziałem tak, jak kobieta brała facetowi do buzi.
      – Hmm…
      – Jakby to mi moja zrobiła to bym ja z domu wyrzucił.

      Panowie mieli powyżej 40 lat, rodziny i dzieci.

      Powiem szczerze, gdyby tego nie słyszał, lecz ktoś by mi to opowiedział, nie uwierzył bym.

  7. tak a jak naprawde jest w życiu? czy wszystkie małżeństwa ,pary o tym tak otwarcie rozmawiają ?Młode pokolenie teraz jest nieco inaczej przygotowane do życia ..żyją bardziej na luzie …

    • Skoro nie rozmawiają, to Twoim zdaniem z jakich powodów?

      • Nie rozmawiają bo nie znają słów. Dobrze to p.Witold zauwazył w dzisjejszym odcinku.

      • to nie jest tylko moje zdanie ,tylko nie każdy sie przyznaje do tego.Znam wiele osób które ,też miały ten problem…mąż nie rozmawia i nie chce rozmawiac na ten temat,jak twierdzi żona ma sama o to zadbać ….to tak jak w tej rozmowie wyżej napisanej(…jakby to moja zrobila..)

  8. a tak prawde mowiąc to każdy jest mądry i pisze …a życie pokazuje zupełnie coś innego…W każdym prawie związku jest za malo rozmowy,pozostają niedomowienia,a pózniej zdrady i rozwody …

  9. Dlaczego tak trudno rozmawiać wydaje mi się ze to błedy wychowawcze w młodosci…Lub tez jedna strona chce dyskusji,rozmowy na każdy temat,a druga NIE..

    • Ależ to jest rozmowa na NIESŁYCHANIE ważny temat. Po prostu nie można nie rozmawiać. Czy nie jest to tak, że obie strony wstydzą się siebie?

      • Może i sie wstydzą …ale jeżeli pokonaja ta bariere…to zwykle bywa juz zapóżno …za bardzo się oddalaja od siebie…

  10. żle mnie zrozumialeś ..mąż jest wpuszczany do „łoża” bo to przyjemnosć ,ale nie interesuje go antykoncepcja ..to sprawa dla kobiety..Ona ma myśleć o wszystkim

  11. …Przepraszam za bardzo się rozpisałam…jestem niemądra ..Pozdrawiam

  12. Alicja,
    Ależ wprost przeciwnie, to nie łatwe rozmawiać na TAKIE tematy . Każde słowo które napisałaś przeczytałem uważnie. Dziękuje i zachecam do zupełnie swobodnych wypowiedzi. To bardzo interesujące dowiedzieć się jak inni myślą. Pozdrawiam

  13. Jako prymitywne dziecię spytam, jak to jest, ty mnie chcesz, ja ciebie chcę…to jak się ma do tego…zabezpieczmy się, co ma nauka do tego, przecież marionetkami nie jesteśmy…a może jestem w błędzie

    • Hmm.. rzecz chyba w tym, by to chcenie ograniczyć do obopólnej przyjemności – rezygnując z prokreacji. 🙂

      • Panie Witoldzie. To nie tak. Boli, bardzo boli, kiedy nauczyciel, pierwszy i ostatni, wybrał butelkę…ale co mi tam, nie mam potrzeby pobierania nauki w innej „szkole”, u innego nauczyciela. Błąd? Być może, ale skoro butelka ma ładniejszy kształt…oziębłość, oziębłość, w tym widzę ratunek, tam się odnajduję

  14. Przez kilka lat prowadziłam w szkole zajęcia z przysposobienia do życia w rodzinie.Tak te spotkania nazwało Ministerstwo Oświaty i również placówka ta określiła program, kładąc główny nacisk na relacje zachodzące w rodzinie. Seksualności w tym programie było niewiele, a właśnie o nią najbardziej zabiegała młodzież. Przede wszystkim warto sobie uświadomić,że inicjacja seksualna zaczyna się dużo wcześniej niż kiedyś, no iże aborcja jest mocno ograniczona prawnie, dopuszczona w wyjątkowych okolicznościach.
    W mojej opinii o seksualności powinny Młodym ludziom mówić przede wszystkim Rodzice, ale rolę szkoły też w tym widzę. Rodzice często albo sami są skrępowani uświadamianiem. albo działają krępująco na dziecko. Wiadomo ,że łatwiej mówi się o wielu sprawach np. anonimowo lub z osobami z którymi nie jesteśmy związanie emocjonalnie.Szkoła powinna przekazać to do czego jest powołana , a więc wiedzę, w tym właśnie planowane rodzicielstwo, antykoncepcje , cykl płciowy itd. Natomiast Rodzice powinni uświadomić swoim dzieciom cała sferę emocjonalną,że seks jest konsekwencja miłości i bez niej jest niepełny.Jeśli idzie o antykoncepcję to jak najbardziej jest to sprawa dotycząca tak samo kobiety jak i mężczyzny i ubolewam ,że bardzo powszechne jest obarczanie tym tylko kobiety. Wiele jest takich anachronicznych przestarzałych, ale mocno ukorzenionych poglądów:)

    • justyna
      cieszy mnie Twój głos, bo właśnie to miałam na myśli. Uświadamianie poza sferą emocji, do tego szkoła na pewno jest potrzebna. Tylko te zajęcia tez muszą prowadzić ludzie świadomi. Ja swoje zajęcia wspominam jako stratę czasu…

      • Nathalii to temat rzeka albo i ocean:)do zajęć wytypował mnie Dyrektor. Musiałam ukończyć kurs kwalifikacyjny , który trwał około 1,5 roku. Zajęcia były różne, ale jeden przyświecał im cel:) Antykoncepcja naturalna jedyną słuszną metodą. Prowadzący byli głusi na wszelkie sugestie i odstępstwa od tej jedynie słusznej drogi ;)) Każdy „bunt” trafiał w próżnie. Większość uczestniczących to byli katecheci i pozostawiam to bez komentarza. Ja uważam ,że im więcej wiedzy tym lepiej i że każdy może dokonać swojego wyboru. Swoja wiedzę przekazywałam bezstronnie, bez uzewnętrzniania co ja sądzę i co polecam. Zapraszałam na spotkania specjalistów m.in. lekarzy, była położna , opiekunowie z domu samotnej matki, psycholog itd. Moje dziecko wypisałam z z zajęć w jej szkole , ponieważ pani prowadząca te spotkania czytała im broszurki lub książkę, nikt nie słuchał i podobnie do Ciebie moje dziecko uważało to z a stratę czasu, a ja z jej zdaniem po spotkaniu z prowadząca i dyskusji na wywiadówce, zgodziłam się.

      • Z pełnym szacunkiem do wypowiedzi pań ‚justyny’ i ‚Nathalie’, ale czy nie uznają panie seksu dla relaksu, dla odpoczynku – rozumianego bardziej jak masaż zdrowotny, pobudzenie komórek ciała, a nie zbliżenie miłosne?

        Czy nie jest tak, że z owym ‚niepełnym seksem’ /by był pełny – wymóg miłości/ to trochę mit?

        Czy seks bez miłości, nie da ‚uprawiającym go’ tego co daje seks z ‚miłością’, i w czy można nazwać to czego w tym działaniu wówczas brakuje?

      • Ja sądzę,że do dobrego seksu miłość nie jest potrzebna.

      • Taka refleksja…

        otóż wydaje mi się, że nie ‚miłość’ – łączy ludzi, lecz udany seks.
        Gdy go brak, ‚miłość’ nie wystarcza by utrzymać związek.

  15. Każdy seks jest dla każdego inny,każdy ma swoje wymagania…ale seks bez miłość…jest jak gimnastyka bez uczuć,Ja preferuje seks z miłości …wówczas jest spełniony i dla którego chce się żyć i kochać.A te przysłowiowe ” motylki w brzuchu” każdy pragnie,tylko nie każdy się do tego przyznaje.I to jest dobry i udany SEKS…z jednym partnerem dla którego z miłośći góry przestawiłabym…

  16. Porównałabym to trywialnie do jedzenia 😉 można zjeść by zaspokoić głód i „wrzucić” do żołądka to co mamy pod ręką, ale można się delektować pysznym żarełkiem.Seks z kimś kogo kocham jest dla mnie naturalnym i doskonałym aktem. To najwyższy stopień zbliżenia , obcowania, delektowania się:) Seks higieniczny to zaspokojenie potrzeb cielesnych:)Chwila uniesienia i pustka, niezagospodarowana przestrzeń emocjonalna, czasem kac psychiczny.

    • Otóż właśnie.
      O ta pustkę emocjonalna mi chodzi. Czy nie jest to tak, że oczekiwanie od aktu seksualnego jest zbyt wielkie?

      Że za ‚zagospodarowanie pustki emocjonalnej’ odpowiada zupełnie co innego z nie seks, który jest fizycznym drażnieniem fizyczności.

      Owa przestrzeń emocjonalna, to przyjaźń, być może przeradzająca się w przywiązanie; jak zauważyłaś nie pisze o miłości albowiem rozumiem ten stan jako chemiczne ogłupienie organizmu, ‚zaprogramowane’ w celu doprowadzenia do skutecznego podtrzymania gatunku.
      ‚Miłość’, niejako rozpuszcza się w organizmie… I grę zaczynają inne wartości.

      Jakie?

  17. Otóż i miłość i udany seks łączy ludzi…pozwala „maszerować razem w jednym kierunku,nie rozglądając się na boki”..bo nawet po latach gdy nasza aktywnośc seksualna nie jest juz taka intensywna,pozostaje MIŁOŚĆ..i razem aż do ……

  18. Miłość…Seks to dla mnie jedność wówczas zawsze jest udany..Lecz gdy się starzejemy,i tego seksu jest coraz mniej,nie jest ON tak udany ,wspaniały…pozostaje tylko …Miłość ….tak wówczas miłość jest możliwa bez seksu dobrego…

  19. Przede wszystkim miłości nie nazwałabym chemicznym ogłupieniem. Miłość jest wypadkową wielu składowych, w tym również przyjaźni. Czy miłość może być bez seksu, nie sądzę.Tu w tym miejscu należałoby się zastanowić a czym jest seks? seks oznacza całość życia erotycznego człowieka , nie tylko stosunek płciowy.Dlatego myślę ,że jak ludzie się kochają , miłują to również łączy ich strefa erotyczna, a to pojęcie jest szalenie osobiste i wcale nie musi być postrzegane potocznie:)

  20. tak również 🙂 bo dla mnie miłość to przyjaźń, to lojalność, to spędzanie ze sobą czasu , to słuchanie się na wzajem, to również seks:)) oczywiście kolejność jest przypadkowa i nie należy się tym sugerować:)Chemiczne to jest dla mnie zauroczenie 🙂 taka chwila , w której wydaje Ci się ,że „chwyciłeś” Pana Boga za palce, spotykając tę osobę.Właśnie takie irracjonalne ogłupienie.
    Może nie powinnam tego napisać…ale teoria i praktyka czasami w życiu się mijają i powiem szczerze ,że nie mam sprecyzowanego zdania czy lepiej łamać zasady w myśl, nobody is perfect, czy nie wystawiać ich na pokuszenie , w myśl tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono, czy trzymać się kurczowo owych zasad w myśl etosu jak na Zawiszy…to tak a propos seksu bez miłości:))

    • Można by rzec w skrócie – to realizowanie zapotrzebowania przed druga osoba na owa osobę. 🙂

      Co się stanie gdy zrozumiesz że masz tylko jedno życie? Że każda godzina gdy minie już nie wróci?

  21. nutka,

    Przyznam się, że wolałbym nie domyślać się o czym Pani pisze.

    „Panie Witoldzie. To nie tak. Boli, bardzo boli, kiedy nauczyciel, pierwszy i ostatni, wybrał butelkę…ale co mi tam, nie mam potrzeby pobierania nauki w innej „szkole”, u innego nauczyciela. Błąd? Być może, ale skoro butelka ma ładniejszy kształt…oziębłość, oziębłość, w tym widzę ratunek, tam się odnajduję”

    Spróbuję:
    Pisze Pani o NAUCZYCIELU, a ponad to PIERWSZYM I OSTATNIM. Który ponad to wybrał BUTELKĘ /alkohol?/.

    Jezeli jest tak jak myślę, to błąd oczywiście w relacji uzależnienia. Jeżeli pani w partnerze życiowym nie szuka tego co może Pani MU DAĆ, ani tego co może Pani WZIĄĆ, czyli wzajemnego UZUPEŁNIENIA – lecz szuka Pani /bezwolna/ N A U C Z Y C I E L A ? jakiegoś guru? kogoś kto będzie żył za Panią? a nie z Panią, to relacje między wami są niezdrowe.

    Jeżeli był to pierwszy mężczyzna i w jakimś momencie wybrał alkohol, nie oznacza Pani w tym winy. I doprawdy nie musi Pani rezygnować z życia, ładując się lękami i rezygnacją.

    Oziębłość jest fikcją. Jakimś paskudnym sposobem na popełniania życiowego samobójstwa?
    Straciła Pani wiarę w siebie? w swą zaradność? w to ze jest Pani cudowną kobietą, która może być szczęśliwa i która może dać komuś szczęście, choćby z bycia razem?

    Ciepło pozdrawiam

  22. Arcymon
    Masz rację! Jednego skrzywdziłam! Wystarczy!

    • Mam wrażenie, że obwinia się Pani nie za swoje grzechy. Nie może Pani obwiniać się za to, że jest pani na przykład szatynką, lecz jeżeli sytuacja by tego wymagała, być może warto by zobaczyć jak by Pani było do twarzy we włosach rudych.

      Wiele serdecznosci

  23. ..Mój mąż były też wybrał alkohol,prosiłam aby się leczył,przestał pić,bez rezultatu,czy ja też mialam wmawiać sobie że to moja wina.Odeszłam od niego,zaczełam życie od nowa,nowy kraj….oddycham pełną piersią i nie użalam się nad sobą.A mój były od 2lat wogóle nie pije alkoholu…cieszy mnie ten fakt,

  24. Alicja
    Daleka jestem od tego by użalać się nad sobą. Szukam więzi, która nas połączyła, a tymczasowo w słabym ogniwie pękła…nie potrafię powiedzieć żegnaj…MODLISZKA???

  25. Nutka* Twój wybór Twoja decyzja…coś co pękło nie posklejasz zawsze zostaje rysa….Więc może lepiej powiedzieć..”Żegnaj” Bye-bye

    • Jest moim przeznaczeniem…nie byłabym taka jaka jestem, gdyby nie On…nadziei nie skreślę 🙂 kaprys góry nie weźmie

      • Zapewne. Skoro uważa Pani, że odpowiada Pani być taką jaka Pani jest, i jak widzę, cierpi Pani, niech sie Pani odważy zawalczyć. Z Nim o Niego.
        Zyczę wytrwałosci.

  26. Ucząc i prowadząc zajęcia , zauważyłam ze pokutuje w społeczeństwie stereotyp ,że seksu to głównie mężczyzna chce, przez co tworzy się układ kobiety skrywającej swoje potrzeby, która seks zaczyna traktować jako kartę przetargowa , która może manipulować:) taka księżna udzielna dam Ci albo nie dam Ci . A przecież seks sprawia radość obu stronom , mało tego tylko w takim wymiarze jest najpełniejszy.

    • To fantastycznie, że to napisałaś. Tu chyba ‚pies pogrzebany’. Czy była byś w stanie spróbować wskazać co taki układ powoduje? Czy rzecz w anatomii? fizjologii? czy kulturze? Prawdą jest, że facet realizujący swoje potrzeby to macho, a kobieta to puszczalska. Lecz mnie najbardziej interesuje – skąd się to wzięło!?

  27. Dziękuję i pozdrawiam

  28. Powiem szczerze ,że sama się nad tym zastanawiam , skąd to się bierze? i sądzę ,że najbardziej przyczyn doszukuję się w kulturze i obyczajowości . Fizjologia i gospodarka hormonalna sprzyja powściągliwości seksualnej, produkcja jednej komórki jajowej w ciągu miesiąc to nie tysiące komórek plemnikowych co 4 dni wyprodukowanych w procesie spermatogenezy.Kobietom więc łatwiej zapanować nad libido, tylko dlaczego? tak jak napisałeś , społeczeństwo źle odbiera kobiety „wyzwolone”, otwarcie mówiące o seksie , swoich upodobaniach, orgazmach, wibratorach itd. są to w większości tematy tabu w wielu rodzinach. Do czego to doprowadza? Najczęściej do szybkiego znużenia sobą w związku , do zdrady , do szukania innych podniet, to zobojętnienia na potrzeby partnera i do wielu innych mało fajnych rzeczy:)

    • By zacytować szóstą zasadę heremetyzmu /vide: Kybalion, Hermes Trismegistos/: ‚ Każda przyczyna ma swój skutek, a każdy skutek ma swoją przyczynę;…’ zatem, gdzie leży przyczyna, że NARÓD żle odbiera kobiety ‚wyzwolone’, a daje przyzwolenie mężczyzną.
      Obyczajowość?… A z jakich ‚korzeni’ wyrasta taka a nie inna. Jaka była przyczyna takich a nie innych ‚korzeni’. Kiedy i dlaczego…

  29. Kobiety są z natury przekorne,lubią wszelkie nowości,zmiany…Mężczyzna zwsze starał się być Panem i Władcą.a kobieta tą przysłowiową „kura domową”Dlatego kobiety wyzwolone niszczą takie myślenie..są inne…Zle są odbierane przez NARÓD ,ze strachu,przyzwyczajeń,religii…

  30. Jesteśmy, niestety, spadkobiercami dziejów pełnych uwarunkowań, które we wszystkich czasach i na każdej szerokości geograficznej utrudniały życiową drogę kobiety.Wystarczy poczytać Biblię:) tam określone jest miejsce kobiety , strażniczki ogniska domowego:)

Dodaj odpowiedź do Witold Skaczkiewicz Anuluj pisanie odpowiedzi